Suwaczek z babyboom.pl

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Stonehenge upadło..

Obiecałam, że po powrocie z Warszawy napiszę o CMV. Ale teraz nie wiem, co napisać. Bo to, czego dowiedziałam się z publikacji w internecie i od mojego lekarza prowadzącego, pani doktor ze stolicy zakwestionowała, a wręcz powiedziała że znaczna część z tego to bzdury. I bądź człowieku mądry i pisz wiersze...
Napiszę to, czego jestem pewna.. Od razu zaznaczam, że tytułu z tej dziedziny nie posiadam :)

CMV czyli cytomegalowirus, to wirus bardzo popularny, bo szacuje się, że około 85% populacji Europy miało lub będzie miało z nim kontakt. CMV powoduje chorobę zwaną cytomegalią, na ogół przebiegającą zupełnie bezobjawowo bądź z objawami podobnymi do przeziębienia (gorączka, ból głowy i mięśni, katar). Cytomegalię najczęściej przechodzą dzieci do około 3 roku życia, oraz młodzież w okresie poszukiwania i częstych zmian partnerów :) Wirus przenosi się wraz 
z wszelkimi wydzielinami organizmu: pot, łzy, katar, ślina, wydzieliny narządów rodnych, krew oczywiście też.
Na CMV, jak do tej pory nie ma szczepionki. Zdiagnozowanie CMV możliwe jest jedynie przez wykonanie badania krwi w klasie IgG i IgM (co te skróty oznaczają - nie wiem) oraz awidności. Zachorowanie na cytomegalię wiąże się z produkcją przez organizm przeciwciał w klasie IgG, które wykrywalne są w krwi nawet po 1 roku od zainfekowania. Im dłuższy czas od zachorowania minie, tym wyższy jest wynik awidności (tzn. że przeciwciała są wysoce wyspecjalizowane w walce
 z CMV).

Wg pani doktor z Warszawy, moja infekcja jest stara, chociaż młodsza niż rok, bo przeciwciała
 w klasie IgG są, ale ich poziom spada. Wysoka awidność potwierdza ten fakt. Gdyby do zakażenia doszło np. w 5tc to ciążę bym poroniła, bo wirus niszczy niewyspecjalizowane komórki organizmu, a praktycznie tylko takie są w 5-ciotygodniowym zarodku.

Zakażenie w późniejszym okresie ciąży może skutkować:
- małogłowiem,
- ograniczeniem wzrostu,
- powiększeniem wątroby,
- objawami ze strony ośrodkowego układu nerwowego (np. epilepsja),
- opóźnieniem rozwoju psychomotorycznego,
- ślepotą, niedosłuchem oraz głuchotą,
- stanem letalnym,
- śmiercią płodu lub noworodka.

Wbrew temu co czytaliśmy, okazało się, że na cytomegalię choruje się raz! Najgroźniejsze jest oczywiście zachorowanie w ciąży, bo odporność jest bardzo osłabiona a organizm podatny na wszelkie infekcje. Badań pod kątem CMV w ciąży się nie przeprowadza, ponieważ podawanie leków dostępnych na rynku farmaceutycznym mogłoby jeszcze bardziej uszkodzić płód niż sam wirus. Podawanie immunoglobulin, o których dzięki Ewie poczytaliśmy, w PL jest w fazie badań klinicznych i na poziomie eksperymentalnym. Pewnie, gdyby miał być to dla nas ratunek, to czytając o pozytywnych wynikach tej terapii na świecie, byśmy się na tę terapię zdecydowali. Poniżej schemat diagnostyki, który dobrze poznaliśmy:

 

Na czerwono zaznaczyłam etap, na którym jesteśmy my.

Poniżej jeszcze tabela z zaleceniami dla kobiet w ciąży, z negatywnym wynikiem CMV, mającymi na celu zmniejszenie ryzyka zakażeń wrodzonych:

Co do tych zaleceń: przy pierwszej ciąży jest łatwiej. Mając jedno dziecko w domu, raczej trudno uniknąć wszystkich wymienionych sytuacji. 

A teraz dokładniej o nas. Skoro zachorowałam przed zajściem w ciążę, to ze strony CMV nic Maleństwu nie grozi! To wiadomość, dla której warto było stać w warszawskich korkach, zapłacić słone pieniądze za konsultację (chociaż może w Warszawie taka cena to standard ;)). USG genetyczne też dało same pozytywne wyniki, Dzidziuś jest spory: 6.41cm (termin porodu 19.07). 
Z 90% prawdopodobieństwem określono płeć, ale jest jeszcze na tyle wcześnie, że nie zdradzę. Za to pokażę, kto zamieszkuje Brzuszkowo:


Do czwartku bałam się kupować, wyobrażać sobie pokoik, myśleć o naprawie i praniu wózka po Synu, o lekkiej reorganizacji naszego domu ( w końcu 4ty pokoik trzeba odgruzować). Wiem, że mamy jeszcze na to czas. Ale teraz, kiedy całe Stonehenge spadło nam z serca, zaczęłam się cieszyć. Przestałam się martwić, że może ziścić się najczarniejszy scenariusz. Wiadomo, że ryzyka w 100% wyeliminować się nie da, bo litania chorób na które można by się badać jest długa, ale o tym nie myślę. Bo wiem, że będzie dobrze. I Mąż też to wie i codziennie mi to powtarza. A On wie co mówi :)

Bardzo, bardzo, bardzo, i jeszcze bardziej i mocniej dziękuję za kciuki..
i za modlitwę.. :*


Chyba powinnam zmienić nazwę bloga :)

wtorek, 7 stycznia 2014

Przed wizytą w klinice..

Miałam w planach napisać o CMV. 
Niestety natłok obowiązków związanych ze szkołą skutecznie mi to uniemożliwił. 3 prace kontrolne, egzaminy - to styczeń. 
Może lepiej, że mam tyle na głowie, bo nie ma czasu żeby się zamartwiać. 
Zmartwienia mamy też na dziecko wpływają - niekorzystnie.

Niestety o badaniach przypomnieć sobie trzeba, bo jedziemy już jutro.
Syn zostaje u Babci.
Jeśli nastrój po wizycie pozwoli na zakupy, to wstąpimy do Ikei i Zary na wyprzedaż ;)

Tymczasem dziękuję Ewie za informacje o leczeniu we Włoszech. Nie omieszkamy w czwartek dokładniej wypytać pani doktor, co polscy lekarze o tym myślą. Jak będzie trzeba to i do Włoch zawitamy.
Obyśmy jednak nie musieli.

Moją wiedzę o CMV, poszerzoną o tę z Warszawy przedstawię po powrocie.

Trzymajcie kciuki, wszystkie!