Suwaczek z babyboom.pl

środa, 25 czerwca 2014

Jak nie cmv to inna paskuda

To już 37tc, do końca zostało naprawdę niewiele czasu.
Dzisiejsza wizyta przyniosła dwie wiadomości, jak zwykle jedną dobrą a drugą złą.
Dobra jest taka, że z Małą wszystko w porządku. Wierci się dziś okrutnie, pomyślałam że pakuje zabawki ;) co pan doktor skwitował tekstem: "może i pakuje, ale drzwi jeszcze nie otwiera" :) i słusznie, bo do niedzieli wysiedzieć musi, żeby mama rok szkolny spokojnie skończyła. Panna waży 3,033kg :)
Druga wiadomość jest taka, że wymaz z 35tc wykazał obecność pojedynczych szczepów Streptococcus agalactiae (gr.B). Paciorkowiec dość powszechny, dla dziecka oczywiście niebezpieczny :( Dziś już wiem, że ja w okresie okołoporodowym dostanę antybiotyk,  córeczka prawdopodobnie też - zapobiegawczo. Z czym to się wiąże? A no z dłuższym pobytem w szpitalu. Jeśli dorzucić do tego upały które mają wrócić w lipcu i remont oddziału to aż chce mi się płakać. 2 tygodnie poza domem, bez moich chłopaków, bez męża który by pomógł, bo na opiekę szpitalną się nie oglądam.
Zastanawiam się, czy nie pójść do ordynatora oddziału noworodkowego po więcej informacji. Ginekolog ginekologiem, ale w końcu to neonatolog zajmuje się noworodkiem.
Poza tym pytań zrodziło mi się mnóstwo:
* co jeśli poród zacznie się odejściem wód, czy podawanie antybiotyku matce ma sens? (Syn już po 40 minutach był na świecie)
* Wiem, że dziecko jest względnie bezpieczne jeśli poród nastąpił do 6h po odejściu wód.  Oczekiwanie na wynik wymazu to 3 dni, czyli za dużo by zwlekać z podaniem antybiotyku. Podawać więc profilaktycznie? Co jeśli dziecko jest jednak zdrowe a matka nafaszerowana antybiotykiem karmi piersią? Czy nie podawać, martwić się i czekać na rozwój wydarzeń,  a co z sepsą która może być śmiertelna w skutkach?

Nie dana jest nam spokojna ciąża, oj nie...

środa, 14 maja 2014

31tc - podsumowanie drugiego trymestru

Zaczął się 31tc. Do przewidywanego terminu zostało 9 tygodni.

Pora podsumować drugi trymestr i porównać go z tym samym okresem ciąży pierwszej.

Waga: w ciąży pierwszej ważyłam już 68,8kg, teraz 66,6kg. Niby mniej, ale w ciągu dwóch miesięcy przybyło aż 5kg, sporo.
Waga dziecka: z pierwszej ciąży niestety nie do odszyfrowania (kojarzy mi się 1500g, bo w 30tc akurat byłam w szpitalu), teraz to około 1800g.

Brzuch mam zdecydowanie mniejszy, co już zaczynało mnie martwić, ale okazało się, że ilość wód jest ok. Ostatnie usg nie wykazało żadnych nieprawidłowości, co bardzo nas cieszy. Pokazało jednoznacznie, że córeczka jest córeczką :) tata niedowiarek zobaczył dowód na własne oczy :) ułożenie jest główkowe, czyli szykuję się na poród siłami natury.

Czym różnił się drugi trymestr ciąży obecnej od pierwszej?
Apetytem - przede wszystkim. I nie chodzi tu o zwykłe posiłki, bo i te wróciły do łask po nudnościach pierwszego trymestru. Chodzi o słodycze. Z Synem jadłam je dopiero pod koniec, teraz tabliczka czekolady to nie problem. A może jednak, bo odbija się to na stanie mojej cery. W pierwszej ciąży była gładka jak pupcia niemowlaka, teraz.. codziennie coś nowego się na twarzy pojawia.
30tc ciąży pierwszej spędziłam w szpitalu, przez sztywniejący brzuch. Opuściłam go z lekami, które brałam do 36tc. Tym razem leki dostałam już w 25tc, teraz dawka została zwiększona,  bo akurat w trakcie badania brzuch mi stwardniał. Jak długo będę je stosować,  nie wiadomo jeszcze. Mam się oszczędzać.
Z nowych dolegliwości- zgaga. Do tej pory nie wiedziałam co to takiego. Dopadła mnie w Poniedziałek Wielkanocny, wraca gdy tylko głowa znajdzie się poniżej żołądka.
W drugim trymestrze pojawiła się też siara. Teraz nieco później niż w ciąży pierwszej i w mniejszej ilości.
Kichanie, notoryczne. Może to kwestia alergiczna, ale czasem mam wrażenie, że urodzę od tego kichania ;)
Spokojna do tej pory córeczka, po ostatnich akrobacjach, ma więcej miejsca na brykanie. Często jej noga ląduje pod moimi żebrami. Utrudnia to siedzenie, przede wszystkim w szkole. Coraz częściej brzuch robi falę wzbudzając zainteresowanie otoczenia :)

Niestety dopadły mnie zatoki. Leczenie, jak to w ciąży, metodami babcinymi. Katar utrudnia mi spanie i oddychanie, i tak już utrudnione przez noszone dziecię.

Zaczyna się trzeci trymestr. Cięższy, trudniejszy. Egzaminy tuż tuż. Mam nadzieję, że szczęśliwie wszystko zaliczę nim malutka postanowi przejść na naszą stronę brzuszka :)

Paulinko, siedź tam gdzie jesteś, bo chociaż pracujemy nad pokoikiem to łóżeczko nie gotowe (nie ma pogody na malowanie), wózek nie uprany, wszyscy mamy jeszcze czas :*

środa, 16 kwietnia 2014

Akrobatka..

O tym, że rośnie nam Córka Akrobatka przekonaliśmy się w ubiegły czwartek.

Zaraz po śniadaniu, we współpracy z Synem, poodkurzałam nieco mieszkanie. Później na herbatkę wpadła bratowa z synkiem (oczekująca drugiego dziecka w połowie października :)). I tyle było mojej aktywności do południa. 
Ból żołądka, który się pojawił po 12:00 nie przeszkodził mi jeszcze, chociaż ostatkiem sił, pójść do sklepu i wstawić obiadu.

Wrócił Mąż, obiad zjadł a ja zwijałam się z bólu. Tym razem już brzucha. Twardy jak skała nie zwiastował niczego dobrego. Doświadczona w 30tc ciąży pierwszej, wiedziałam, że takie twardnienie to skurcz mogący prowadzić do przedwczesnego porodu. Zadzwoniłam do lekarza, zapisano mnie na 20:00 (było nieco po 15:00). Nie chciałam czekać, zapakowaliśmy się wszyscy w auto i stawiliśmy w przychodni. Ponoć byłam tak blada, że pani z rejestracji kazała mi bezzwłocznie wchodzić do gabinetu. Niby ból był już nieco mniejszy, brzuch miękki, ale należę do tych osób, które wolą dwa razy sprawdzić, niż nie sprawdzić wcale i później żałować (tym bardziej, że zły los ostatnio nie oszczędza naszej rodziny).
Co się okazało? Córa się przekręciła. Przypomnę, że tydzień wcześniej była w ułożeniu pośladkowym, teraz ułożyła się główkowo, czyli właściwie do porodu naturalnego.
Nie powiem, że się nie ucieszyłam. Bardzo, bo wizja cc, przy małej ilości PLT mnie przerażała. Na obroty Córka ma jeszcze czas i miejsce, ale po cichutku marzę, że więcej takich atrakcji nam nie zafunduje :)
A, i dzięki tym akrobacjom, do następnej wizyty, dostałam luteinę rozkurczowo. Tryb życia zmieniłam na kanapowy ;) Dwa ciche dni skutkowały tym, że moi Mężczyźni robią świąteczne porządki a ja dyryguję w międzyczasie planując majowe zmiany pokoikowe :)

piątek, 4 kwietnia 2014

O co pokłócić się z ciężarówką?

Nie sądziłam, że do tego dojdzie. Ale stało się. Kłócimy się i już. Ja z moimi chłopakami, rzecz jasna. No bo Oni tacy uparci i zawzięci są. Jedna krew. A podobno "synek to mamusi, a córeczka tatusia". Guzik prawda.

Że Paulinka będzie się uparli i argumentów, tudzież innych opcji nie przyjmują. Syn do brzuszka przychodzi, "cieść siosczyczko Paujinko" mówi, przynosi samochodziki do zabawy a nawet paluszkami z sezamem Paulinkę częstuje (przez pępek próbuje :)). Mnie "Paulinka" nie zachwyca. Z mniej spotykanych: Blanka i Kornelia, z bardziej tradycyjnych: Gabrysia, Zosia, Marysia, Hania (chociaż ta z kartonami mi się kojarzy ;)). Ale nie, oni "Paulinka i już!". Wrrrrr

Z meblami ten starszy chłop się uparł. 
Takie oto wybrał:

Ja różu nie planuję (wiem, można przemalować), nowoczesnego pokoiku też raczej nie. Grochy mi się wymarzyły i nijak nie pasują mi do wyboru Męża. Mój wybór padł na:

Tylko, jest jedno "ale". Planujemy kupić komodę, szafę i półkę wiszącą. Męża zestaw kosztuje tyle, co z mojego zestawu sama szafa :/ Różnica w cenie prawdopodobnie wynika z jakości, ale nigdzie w okolicy nie ma na ekspozycji owych systemów. I tu du..a. Promocja do 19 kwietnia i pewnie będziemy zmuszeni zamówić w ciemno. Tylko co? Który?

Po ostatnim USG poprosiłam Męża, żeby z Córką na temat zmiany pozycji porozmawiał. Porozmawiał, ale niezbyt precyzyjnie. Otóż Córa owszem, obróciła się, tylko że głową w górę zamiast w dół. No to teraz proszę, żeby Jej fiku miku zasugerował a On okoniem staje i rozmawiać nie chce ;)

Córeczka rośnie zdrowo, waży 780g. Jej wymiary wskazują na 25tc, a nie 24- jak wynika z OM (stąd różnica w terminie porodu). Lekarza zmartwiła nieco ilość płytek krwi. Na ten moment jest ich 150tys, ale niestety ta liczba spada. Sprawą będziemy się zajmować bliżej porodu, włączając farmakologię, bądź przetaczanie płytek w trakcie i po porodzie. Bo jak widać, cesarka wciąż jest niestety możliwa. 

Kolejna wizyta dopiero 12 maja (w 30tc). Strasznie długo będę czekać na kolejne spotkanie z Córeczką. Jest nadzieja, że tym razem Tatuś do nas dołączy. Liczę też, że Córa pokaże się ładnie w 3D, bo profil wygląda uroczo :) Tyle pokazała ostatnio :)

sobota, 8 marca 2014

połówkowe USG :)

Tak, to już połowa. Zleciało nie wiem kiedy, ale to pewnie dlatego, że ta połowa jest lżejsza. I kg wciąż nie za dużo, i Dzidziuś jeszcze nie obija wszystkich wnętrzności. Pomijam pierwszy trymestr :)
USG było wczoraj. Maleństwo ślicznie pokazało nam swoje wnętrzności :) Serce jak dzwon, reszta też w normie. Kciuk w buzi też był.
Póki co Maluszek leży sobie wzdłuż mnie, głowę ma po lewej stronie. Ostatnio mocno boleśnie to odczułam, bo miałam wrażenie, że ta mała łepetynka zaraz przebije mi ścianę brzucha. Na USG było podobnie. No to wieczorem z drugiej strony uraczyło mnie Dziecię rozpychaniem nogami. Ma jeszcze czas i miejsce żeby się obrócić, bo szczerze boję się porodu pośladkowego i cc. 

Od ostatniego badania przybyło mi 700g, obecnie ważę 61,3kg. Dla porównania: z Synem w 22tc ważyłam 64.2kg. No 3kg to w 2 tygodnie nie nabiorę ;) Mam nadzieję ;)
Brzuszek rośnie, jak widać poniżej, nie tylko mnie ;) 
 
Tak sobie Syn wymyślił, że On też ma "bziuchala" i "nie mozie mnie nosić na jąćkach". Podobne, co? :)

Ostatnio w Synowej biblioteczce pojawiła się nowa książeczka. Tytuł niewątpliwie związany z tym, że to już trzecie USG, na którym lekarz stwierdza, że w naszym domu przybędzie kobiet :) Aluś, tak jak Franklin, będzie miał SIOSTRZYCZKĘ :D Czy się cieszy, czy coś z tego rozumie? Nie wiem, ale angażujemy go we wszystko co z Malutką związane. Wybiera ozdoby do pokoju, ostatnio rozwieszał ubranka Siostrzyczki, sukieneczkę wieszał ma "mieszaczek" :) Zmian jakie nastąpią na pewno nie jesteśmy w stanie Mu uświadomić, ale próbujemy choć trochę Syna z tematem oswoić :) W końcu z Siostrą "piątkę" przez brzuchala przybił ;)
Mam nadzieję, że nic nie knują w tajemnicy ;)

czwartek, 27 lutego 2014

Wyprawkową listę czas otworzyć

Lada moment minie półmetek ciąży. Za chwilę (mam cichą nadzieję) nadejdzie wiosna, czas na nowe, świeże. Dla nas to czas pod znakiem powolnego przygotowywania się na powitanie Dzidziusia.
Nie wiemy jeszcze kiedy będzie remont. Zależy to od finansów, od tego jak szybko uporamy się ze sprzedażą mebli, które teraz stoją w pokoiku dziecięcym, od pogody i czasu wolnego :)
Mimo tylu niewiadomych otworzyliśmy już listę zakupów, żeby rozłożyć wydatki w czasie.
Na chwilę obecną wygląda ona tak:
1) farba do łóżeczka i ścian
2) meble (komoda, szafa, może skrzynia na zabawki)
3) dywan
4) oświetlenie
5) materac do łóżeczka
6) komplet pościeli
7) pieluszki tetrowe
8) kosmetyki i drobniejsze akcesoria
9) kółko do wózka (oby udało się dokupić,  bo nie wyobrażam sobie kupowania nowego wózka)

Punkt 8 zbyt rozbudowany nie będzie, bo nauczona doświadczeniem, wiem co nam się przyda, a co jest zupełnie zbędne. Z poważniejszych rzeczy zastanawiam się nad laktatorem. Pierwszy jaki miałam niestety się popsuł, a przydał się nie raz.

Jak już będziemy mieli komodę, to wybiorę się do bratowej przejrzeć ubranka. Wszystkie po Alku oddawalismy jej Synkowi. Nie da się ukryć, że ubranka w grudniu i w lipcu są nieco inne. Ale tyle tego było, że z pewnością coś się znajdzie. No i w domu mamy już jedną szufladę ubranek :)

7 marca USG połówkowe. Jeśli i tym razem płeć, którą poznaliśmy się potwierdzi, to nie omieszkam się pochwalić :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

17 tygodni i 2 dni

Właśnie tyle czekaliśmy na pierwszy sygnał ze środka :) niezaprzeczalnym, wyraźnym kopniakiem Dziecię zaszczycilo nas oboje.
Wcześniej coś tam bulgotalo, przemieszczalo się, ale trudno było odróżnić pojedynczy ruch czy kopnięcie. Teraz jesteśmy pewni. I szczęśliwi tak samo jak za pierwszym razem. Aż łezka mi się zakręciła w oku :)
Szkoda, że czas między wizytami tak się dłuży. Następna 7 marca.
Muszę dodawać, że nie mogę się doczekać? :)

wtorek, 11 lutego 2014

Podsumowanie 15 tygodni - czyli pierwszy trymestr we wspomnieniach

Wprawdzie pierwszy trymestr skończył się już chwilę temu, to trudno znaleźć czas żeby na spokojnie usiąść i go przemyśleć. (Taaak, prowadzę oszczędzający tryb życia ;))
Egzaminy za mną, więc jestem.
Pierwszą i drugą ciążę zaczęłam z wagą zbliżoną. W marcu 2010 było to 64kg, teraz 62kg. 
W czerwcu 2010, czyli w 16tc ważyłam 60,8kg (-3,2kg), natomiast teraz (5.02) ważyłam 59,6kg (-2,4kg). Ubytek w obu przypadkach wynika z nudności, które towarzyszyły mi zarówno wtedy jak 
i teraz.
Z tymi z 2010 roku radziłam sobie przy pomocy krakersów solonych i wody cytrynowej. W obecnej ciąży wyczułam tylko jedno - żadnych cytrusów, które powodowały nieprzyjemny posmak w ustach, a także, o zgrozo, wody! Moja ulubiona Primavera poszła w odstawkę (nie powiem czym zastąpiłam, ale cukru tam kuupa). Był etap jabłek, tydzień pieroga ruskiego, chipsy solone i lody bakaliowe. Punktem wspólnym dla pierwszego trymestru obu ciąż, jeśli chodzi o dział spożywczy, była niechęć w stosunku do mięsa, nabiału i słodyczy.
Aktywność fizyczna w pierwszym trymestrze? Sen, mnóstwo snu. W 2010 mogłam sobie na niego pozwolić. Teraz lekko nie było, bo dziecię ktoś do przedszkola musi odwieźć, zakupy (nawet jeśli drobne) zrobić, obiad ugotować (bezmięsny naturalnie :)), ogólnie mieszkanie ogarnąć. "Zluzowałam majty" i część obowiązków przekazałam moim panom, nawet jeśli za uchem coś szeptało, że nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ja. Udawało mi się wygospodarować godzinkę lub pół na drzemkę po południu. Niestety na to konto miałam i mam problemy ze snem w nocy. Na szczęście są książki :)
Strasznie żałuję, że nie mogę porównać obwodu brzuszka. Z tego co pamiętam, widzę po zdjęciach, czy po sobie wynika, że pierwsza ciąża na etapie 16tc wyglądała, jakbym zjadła porządny obiad. Teraz brzuszek zaczął być widoczny wcześniej, pod wieczór wygląda jak ten z 20 tygodnia ciąży pierwszej. Ale to podobno tak jest, że w każdej kolejnej ciąży brzuszek zauważa się wcześniej, podobnie z ruchami. Ja na ten wyraźny ruch czekam, chociaż czasem mam wrażenie wewnętrznego łaskotania. 
Jeśli chodzi o termin porodu. Wg ostatniej miesiączki jest to 26 lipca, wg USG z dwóch ostatnich wizyt 18 lipca (urodziny mojej siostry :)).
Inne różnice? Stan włosów i skóry. W pierwszej ciąży wszystko było bez zarzutu. Teraz, owszem włosy nie wypadają, ale ich rozczesanie to droga przez mękę. Cera też pozostawia sporo do życzenia. Tragedii nie ma, ale przyzwyczaiłam się do tego, że moja twarz jest gładka i nie zaskakuje mnie co rano czymś nowym. I najgorsze - kręgosłup. Czekam aż moja masażystka się "rozpakuje" i ruszy mi na ratunek :)

Różnic jak widać kilka jest. Czy wynikają z tego, że każda ciąża jest inna, czy może z różnicy płci dzieci? :) We'll see

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Stonehenge upadło..

Obiecałam, że po powrocie z Warszawy napiszę o CMV. Ale teraz nie wiem, co napisać. Bo to, czego dowiedziałam się z publikacji w internecie i od mojego lekarza prowadzącego, pani doktor ze stolicy zakwestionowała, a wręcz powiedziała że znaczna część z tego to bzdury. I bądź człowieku mądry i pisz wiersze...
Napiszę to, czego jestem pewna.. Od razu zaznaczam, że tytułu z tej dziedziny nie posiadam :)

CMV czyli cytomegalowirus, to wirus bardzo popularny, bo szacuje się, że około 85% populacji Europy miało lub będzie miało z nim kontakt. CMV powoduje chorobę zwaną cytomegalią, na ogół przebiegającą zupełnie bezobjawowo bądź z objawami podobnymi do przeziębienia (gorączka, ból głowy i mięśni, katar). Cytomegalię najczęściej przechodzą dzieci do około 3 roku życia, oraz młodzież w okresie poszukiwania i częstych zmian partnerów :) Wirus przenosi się wraz 
z wszelkimi wydzielinami organizmu: pot, łzy, katar, ślina, wydzieliny narządów rodnych, krew oczywiście też.
Na CMV, jak do tej pory nie ma szczepionki. Zdiagnozowanie CMV możliwe jest jedynie przez wykonanie badania krwi w klasie IgG i IgM (co te skróty oznaczają - nie wiem) oraz awidności. Zachorowanie na cytomegalię wiąże się z produkcją przez organizm przeciwciał w klasie IgG, które wykrywalne są w krwi nawet po 1 roku od zainfekowania. Im dłuższy czas od zachorowania minie, tym wyższy jest wynik awidności (tzn. że przeciwciała są wysoce wyspecjalizowane w walce
 z CMV).

Wg pani doktor z Warszawy, moja infekcja jest stara, chociaż młodsza niż rok, bo przeciwciała
 w klasie IgG są, ale ich poziom spada. Wysoka awidność potwierdza ten fakt. Gdyby do zakażenia doszło np. w 5tc to ciążę bym poroniła, bo wirus niszczy niewyspecjalizowane komórki organizmu, a praktycznie tylko takie są w 5-ciotygodniowym zarodku.

Zakażenie w późniejszym okresie ciąży może skutkować:
- małogłowiem,
- ograniczeniem wzrostu,
- powiększeniem wątroby,
- objawami ze strony ośrodkowego układu nerwowego (np. epilepsja),
- opóźnieniem rozwoju psychomotorycznego,
- ślepotą, niedosłuchem oraz głuchotą,
- stanem letalnym,
- śmiercią płodu lub noworodka.

Wbrew temu co czytaliśmy, okazało się, że na cytomegalię choruje się raz! Najgroźniejsze jest oczywiście zachorowanie w ciąży, bo odporność jest bardzo osłabiona a organizm podatny na wszelkie infekcje. Badań pod kątem CMV w ciąży się nie przeprowadza, ponieważ podawanie leków dostępnych na rynku farmaceutycznym mogłoby jeszcze bardziej uszkodzić płód niż sam wirus. Podawanie immunoglobulin, o których dzięki Ewie poczytaliśmy, w PL jest w fazie badań klinicznych i na poziomie eksperymentalnym. Pewnie, gdyby miał być to dla nas ratunek, to czytając o pozytywnych wynikach tej terapii na świecie, byśmy się na tę terapię zdecydowali. Poniżej schemat diagnostyki, który dobrze poznaliśmy:

 

Na czerwono zaznaczyłam etap, na którym jesteśmy my.

Poniżej jeszcze tabela z zaleceniami dla kobiet w ciąży, z negatywnym wynikiem CMV, mającymi na celu zmniejszenie ryzyka zakażeń wrodzonych:

Co do tych zaleceń: przy pierwszej ciąży jest łatwiej. Mając jedno dziecko w domu, raczej trudno uniknąć wszystkich wymienionych sytuacji. 

A teraz dokładniej o nas. Skoro zachorowałam przed zajściem w ciążę, to ze strony CMV nic Maleństwu nie grozi! To wiadomość, dla której warto było stać w warszawskich korkach, zapłacić słone pieniądze za konsultację (chociaż może w Warszawie taka cena to standard ;)). USG genetyczne też dało same pozytywne wyniki, Dzidziuś jest spory: 6.41cm (termin porodu 19.07). 
Z 90% prawdopodobieństwem określono płeć, ale jest jeszcze na tyle wcześnie, że nie zdradzę. Za to pokażę, kto zamieszkuje Brzuszkowo:


Do czwartku bałam się kupować, wyobrażać sobie pokoik, myśleć o naprawie i praniu wózka po Synu, o lekkiej reorganizacji naszego domu ( w końcu 4ty pokoik trzeba odgruzować). Wiem, że mamy jeszcze na to czas. Ale teraz, kiedy całe Stonehenge spadło nam z serca, zaczęłam się cieszyć. Przestałam się martwić, że może ziścić się najczarniejszy scenariusz. Wiadomo, że ryzyka w 100% wyeliminować się nie da, bo litania chorób na które można by się badać jest długa, ale o tym nie myślę. Bo wiem, że będzie dobrze. I Mąż też to wie i codziennie mi to powtarza. A On wie co mówi :)

Bardzo, bardzo, bardzo, i jeszcze bardziej i mocniej dziękuję za kciuki..
i za modlitwę.. :*


Chyba powinnam zmienić nazwę bloga :)

wtorek, 7 stycznia 2014

Przed wizytą w klinice..

Miałam w planach napisać o CMV. 
Niestety natłok obowiązków związanych ze szkołą skutecznie mi to uniemożliwił. 3 prace kontrolne, egzaminy - to styczeń. 
Może lepiej, że mam tyle na głowie, bo nie ma czasu żeby się zamartwiać. 
Zmartwienia mamy też na dziecko wpływają - niekorzystnie.

Niestety o badaniach przypomnieć sobie trzeba, bo jedziemy już jutro.
Syn zostaje u Babci.
Jeśli nastrój po wizycie pozwoli na zakupy, to wstąpimy do Ikei i Zary na wyprzedaż ;)

Tymczasem dziękuję Ewie za informacje o leczeniu we Włoszech. Nie omieszkamy w czwartek dokładniej wypytać pani doktor, co polscy lekarze o tym myślą. Jak będzie trzeba to i do Włoch zawitamy.
Obyśmy jednak nie musieli.

Moją wiedzę o CMV, poszerzoną o tę z Warszawy przedstawię po powrocie.

Trzymajcie kciuki, wszystkie!