Miałam w planach napisać o CMV.
Niestety natłok obowiązków związanych ze szkołą skutecznie mi to uniemożliwił. 3 prace kontrolne, egzaminy - to styczeń.
Może lepiej, że mam tyle na głowie, bo nie ma czasu żeby się zamartwiać.
Zmartwienia mamy też na dziecko wpływają - niekorzystnie.
Niestety o badaniach przypomnieć sobie trzeba, bo jedziemy już jutro.
Syn zostaje u Babci.
Jeśli nastrój po wizycie pozwoli na zakupy, to wstąpimy do Ikei i Zary na wyprzedaż ;)
Tymczasem dziękuję Ewie za informacje o leczeniu we Włoszech. Nie omieszkamy w czwartek dokładniej wypytać pani doktor, co polscy lekarze o tym myślą. Jak będzie trzeba to i do Włoch zawitamy.
Obyśmy jednak nie musieli.
Moją wiedzę o CMV, poszerzoną o tę z Warszawy przedstawię po powrocie.
Trzymajcie kciuki, wszystkie!
Mocno zaciskam kciuki i czekamy na wieści :)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak by bylo gdybys nie robila tych badan. Ja ze Starszakiem w pierwszej ciazy wszystkie nadprogramowe badania na cytomegalie, toxoitp. Z Mikolajem nic, a przeciwcial na rozyczke brak, toxo nie przechodzilam, a mam kota I grzebalam w kwiatkach. Wychodze teraz z zalozenia, ze wiedziec miej znaczy lepiej.Teraz biedna cala ciaze siedzisz na minie I martwisz sie o ta mala fasolinke. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki i czekam na wiesci, dobre wiesci!! p.s. nie ma za co i jakby co sluze pomoca!!
OdpowiedzUsuńKciuki zaciśnięte!
OdpowiedzUsuń