Napiszę to, czego jestem pewna.. Od razu zaznaczam, że tytułu z tej dziedziny nie posiadam :)
CMV czyli cytomegalowirus, to wirus bardzo popularny, bo szacuje się, że około 85% populacji Europy miało lub będzie miało z nim kontakt. CMV powoduje chorobę zwaną cytomegalią, na ogół przebiegającą zupełnie bezobjawowo bądź z objawami podobnymi do przeziębienia (gorączka, ból głowy i mięśni, katar). Cytomegalię najczęściej przechodzą dzieci do około 3 roku życia, oraz młodzież w okresie poszukiwania i częstych zmian partnerów :) Wirus przenosi się wraz
z wszelkimi wydzielinami organizmu: pot, łzy, katar, ślina, wydzieliny narządów rodnych, krew oczywiście też.
Na CMV, jak do tej pory nie ma szczepionki. Zdiagnozowanie CMV możliwe jest jedynie przez wykonanie badania krwi w klasie IgG i IgM (co te skróty oznaczają - nie wiem) oraz awidności. Zachorowanie na cytomegalię wiąże się z produkcją przez organizm przeciwciał w klasie IgG, które wykrywalne są w krwi nawet po 1 roku od zainfekowania. Im dłuższy czas od zachorowania minie, tym wyższy jest wynik awidności (tzn. że przeciwciała są wysoce wyspecjalizowane w walce
z CMV).
Wg pani doktor z Warszawy, moja infekcja jest stara, chociaż młodsza niż rok, bo przeciwciała
w klasie IgG są, ale ich poziom spada. Wysoka awidność potwierdza ten fakt. Gdyby do zakażenia doszło np. w 5tc to ciążę bym poroniła, bo wirus niszczy niewyspecjalizowane komórki organizmu, a praktycznie tylko takie są w 5-ciotygodniowym zarodku.
Zakażenie w późniejszym okresie ciąży może skutkować:
- małogłowiem,
- ograniczeniem wzrostu,
- powiększeniem wątroby,
- objawami ze strony ośrodkowego układu nerwowego (np. epilepsja),
- opóźnieniem rozwoju psychomotorycznego,
- ślepotą, niedosłuchem oraz głuchotą,
- stanem letalnym,
- śmiercią płodu lub noworodka.
Wbrew temu co czytaliśmy, okazało się, że na cytomegalię choruje się raz! Najgroźniejsze jest oczywiście zachorowanie w ciąży, bo odporność jest bardzo osłabiona a organizm podatny na wszelkie infekcje. Badań pod kątem CMV w ciąży się nie przeprowadza, ponieważ podawanie leków dostępnych na rynku farmaceutycznym mogłoby jeszcze bardziej uszkodzić płód niż sam wirus. Podawanie immunoglobulin, o których dzięki Ewie poczytaliśmy, w PL jest w fazie badań klinicznych i na poziomie eksperymentalnym. Pewnie, gdyby miał być to dla nas ratunek, to czytając o pozytywnych wynikach tej terapii na świecie, byśmy się na tę terapię zdecydowali. Poniżej schemat diagnostyki, który dobrze poznaliśmy:
Na czerwono zaznaczyłam etap, na którym jesteśmy my.
Poniżej jeszcze tabela z zaleceniami dla kobiet w ciąży, z negatywnym wynikiem CMV, mającymi na celu zmniejszenie ryzyka zakażeń wrodzonych:
Co do tych zaleceń: przy pierwszej ciąży jest łatwiej. Mając jedno dziecko w domu, raczej trudno uniknąć wszystkich wymienionych sytuacji.
A teraz dokładniej o nas. Skoro zachorowałam przed zajściem w ciążę, to ze strony CMV nic Maleństwu nie grozi! To wiadomość, dla której warto było stać w warszawskich korkach, zapłacić słone pieniądze za konsultację (chociaż może w Warszawie taka cena to standard ;)). USG genetyczne też dało same pozytywne wyniki, Dzidziuś jest spory: 6.41cm (termin porodu 19.07).
Z 90% prawdopodobieństwem określono płeć, ale jest jeszcze na tyle wcześnie, że nie zdradzę. Za to pokażę, kto zamieszkuje Brzuszkowo:
Bardzo, bardzo, bardzo, i jeszcze bardziej i mocniej dziękuję za kciuki..
i za modlitwę.. :*
Chyba powinnam zmienić nazwę bloga :)
Dobrze, że już wiecie co i jak i że kryzys zażegnany, będzie dobrze musi być. Tak więc życzę spokoju do końca ciąży :)
OdpowiedzUsuńCieszę się z dobrych wieści i trzymam kciuki by teraz towarzyszylo Wam tylko radosne oczekiwanie. Ciekawość mnie zżera kto to tam ten brzuszek zamieszkuje :-)
OdpowiedzUsuńWiedzialam,ze bedzie dobrze... rosnij zdrowo Fasolinko!
OdpowiedzUsuńAlez cudowne wiesci...bardzo sie ciesze :) Spokojnej ciazy!!
OdpowiedzUsuń:))))))
OdpowiedzUsuń